-No w końcu razem zamieszkamy - mówił Gregor z wielkim uśmiechem na twarzy wnosząc ostatnie walizki swojej ukochanej.
- Ja też się cieszę - Iga rzuciła mu sie na szyję przytulając się do chłopaka.
Na początku wszystko było dobrze. Iga pracowała razem z Gregorem, który odnosił coraz to liczniejsze zwycięstwa. Zakumplowała się też z całą kadrą austriacką ale najbradziej z Morgersternem, który stał się jej powiernikiem. KIedy na zawodach spotykałą kadrę polską zawsze serdecznie się z nimi witała. Z każdym oprócz jednej osoby. Oprócz Maćka, który omijał fizjoterapeutkę szerokim łukiem, a kiedy już na nią przez przypadek wpadł to mówił suche cześć i szedł dalej. W związku Polki i Autriaka także było bardzo dobrze. Gregor nie widział nikogo poza niebieskooką dziewczyną z Wielkopolski. Jeździli wspólnie na wakacje, chodzili do kina, teatru, na koncerty, spędzali wspólnie święta co tworzyło niezapomniane chwile. Jednak wszystko trwało do czasu. Do czasu słabszych wyników skoczka. Wtedy wszystko zaczęło się sypać. Gregor poznawał nowych ludzi, ludzi ze środowiska barowego. Zaczął spędzać z nimi coraz więcej czasu. Do takiego stopnia, że zaniedbywał Igę. W dzień koncertu jej ulubionego zespołu dostała od niego smsa, że idzie z nowymi znajomymi do kina i na piwo i nie da rady iść z nią. Wtedy Iga zaczęła myśleć o nim, o sobie, o nich. W takich chwilach dzwoniła do Thomasa i rozmawiała z nim o swoich coraz to większych wątpliwościach. Nie mogła zrozumieć dlaczego skoczek aż tak się od niej odsunął. Przepłakała wiele samotnie spędzonych nocy. Bo nawet kiedy spędzał z nią czas już jej tak nie przytulał, całował już nie rozmawiał z nią tak jak kiedyś. Stał się oschły. Jednak czarę goryczy przelał dzień urodzin Polki. Kiedy rano nie złożył jej życzeń myślała, że może przygotowuje coś na wieczór. Niestety myliła się. Wyszedł z domu o 10 rano wrócił o 3 w nocy i nie powiedział nic. Ona zdążyła jeszcze przed jego powrotem pogadać z Morgesternem, który zadzwonił z życzeniami. Wypowiedziała wtedy słowa, po których skoczek stwierdził, że musi spotkać się i porozmawiać z przyjacielem. Powiedziała : Thomas ja przepraszam ale ja już tak nie mogę. Nie daje rady tak cierpieć. Kocham go i pewnie zawsze będę go kochała ale musze odpuścić bo przypłacę to swoim zdrowiem albo życiem." Na następny dzień blondyn spotkał sie z szatynem próbując przemówić mu do rozsądku jednak ten zaślepiony nowymi kumplami i koleżankami stwierdził, że jego przyjaciel na pewno przesadza. Zmienił zdanie kiedy wrócił do domu i zobaczył pustą szafę i list....
Udało się coś napisać. Krótko ale treściwie. Przepraszam że tak długo mnie nie było ale nie dam rady częściej pisać....