wtorek, 3 marca 2015

7.

- Co ci jest? Ciągle gniewasz się o tamto zajście? Przecież nic nie robiliśmy. Tłumaczyłam ci już, Łukasz poprosił mnie żebym pomogła Austriakom! - krzyczała Iga w pokoju Kota kiedy wszyscy już szykowali się do powrotu do Polski. - To było 3 dni temu, a Ty nadal się boczysz! - rzuciła oburzona.
- Ja się boczę? Ja?! - nie wytrzymał już Maciek. - Mówiłem ci jaki on jest. Nie znasz go tak długo jak ja. On leci tylko na wygląd. Chce cię zaliczyć i pobawić się tobą. Nie widzisz, że owija cię wokół palca? - powiedział z wyrzutem jednocześnie rzucając do walizki bluzkę, którą składał. Podszedł do Igi, która ciągle chodziła wokół pokoju i złapał ją za ramiona. Podniósł jej głowę tak, aby ich twarze były naprzeciw siebie. - Chronię cię. Zrozum. Nie mogę pozwolić, żeby znów ktoś cię skrzywdził. Żebyś znów cierpiała. - powiedział już o wiele spokojniej patrząc w jej niebieskie tęczówki, które były dla niego największym pięknem na świecie jakie kiedykolwiek mógł zobaczy.
- A ty zrozum, że nie mam 5 lat i sama potrafię o siebie zadbać. Nie masz prawa być zazdrosny. - powiedziała to mocno, z wyrzutem, ale jednocześnie delikatne patrząc w oczy skoczka. Zabolało go to. Strasznie. Uważał, że źle go ocenia. Ma prawo być zazdrosny skoro cały czas ją kocha.
- To rób sobie co chcesz. - puścił ją gwałtownie. Odwrócił się w stronę ściany. Uderzył w nią pięścią. W tym momencie do pokoju wszedł Żyłą.
- Przepraszam.... Myślałem, że już się pogodziliście, a ja chciałem się jeszcze spakować - powiedział niepewnie.
- Wchodź ja już wychodzę - z uśmiechem powiedział do niego Iga - I żebyś wiedział będę sobie robić co mi się tylko podoba - te słowa wypowiedziała głośniej. W stronę Maćka. Wyszła trzaskając drzwiami.
Na korytarzu do oczu zaczęły napływać jej łzy. Kochała Maćka jak brata. Nie chciała się z nim kłócić. Ale nie pozwoli na to aby to on kierował jej życiem. Nie pozwoli mu na to, aby angażował się w uczucie, które i tak nie ma sensu, bo ona nic takiego nie czuje. Nie pozwoli mu. Krople na jej twarzy były coraz większe i było ich coraz więcej. Marzyła teraz, aby się do kogoś przytulić. Kogoś kto jest ostoją dla jej duszy. Jedynymi takimi osobami są : Maciek, Daria i jej mama i babcia jednak wszystkie są daleko. Szła szybkim krokiem w kierunku swojego pokoju. Nagle kogoś potrąciła. Nie potrafiła wypowiedzieć nawet ,,przepraszam". Ta sytuacja wywołała w niej jeszcze większą rozpacz i płacz. Zakryła twarz dłońmi. Spróbowała się opanować, bo słyszała i czuła, że potracona przez nią osoba stoi koło niej. Przetarła ręką zapłakaną twarz i rozmyty makijaż, podniosła wzrok i zobaczyła tego przez którego to wszystko się stało. Gregora. Spojrzała w jego oczy i poczuła, że on też jest jedną z osób, które mogą być jej ostoją. On także patrzył na nią. Z przerażeniem.
- Coś się stało? Ktoś ci coś zrobił? - zapytał po angielsku. Wyglądał jakby był gotowy mocno uderzyć osobą, przez którą fizjoterapeutka wyrzuca z siebie tyle łez. Nie wiedział, ze w pośrednim sensie chodzi o niego samego. Iga zaniosła się jeszcze większym płaczem i wtuliła w niego jakby był jedynym życzliwym jej człowiekiem. Zdziwił się jej zachowaniem, ale odwzajemnił je. Przytulił ją jak najmocniej potrafił. Chciał ją odciąć od całego świata i zła jakie je otacza. Nie chciał żeby ktoś zobaczył ich tak na korytarzu, dlatego popchnął otwarte już przez nią drzwi do jej pokoju i w pełnym uścisku weszli do pomieszczenia.

Teraźniejszość Warszawa
Spędziła kilka dni u mamy nie pokazując sie nikomu. Trochę jej to pomogło. Rozmawiała tylko ze swoją rodzicielką i jej mężem, który mimo, że nie był biologicznym ojcem Igi kochał ją jak własną córkę. Czasem nawet fizjoterapeutka wolała porozmawiać z nim niż z jego żoną. Po kilku dniach stwierdziła, ze się ogarnie i zadzwoni do Gębali. Odebrał umówili się na spotkanie w Zakopanym. Przez telefon nakreśliła mu sprawę i jadąc w góry była wręcz pewna powrotu do polskiej kadry.
Innsbruck
- Musisz coś jeść i chodzić na treningi bo się wykończysz - kolejny raz Morgerstern stał z talerzem pełnym jedzenia i próbował przemówić Gregorowi do rozumu.
- Nie chce! Rozumiesz nie chce! Straciłem ją przez własną głupotę, przez siebie! - kolejny raz krzyczał na swojego przyjaciela.
- Wiem. Nie będę udawał, ze tak nie było. Ale jeśli teraz się ogarniesz pomogę ci ją odzyskać. Obiecuję.






Trzy miejsca w jednym rozdziale. Co sądzicie? Jak myślicie jak dalej potoczą się losy Igi, Gregora, Maćka? Która z postaci budzi w Was najlepsze i najgorsze uczucia? A może, z którąś z postaci się utożsamiacie? :)

3 komentarze:

  1. Szkoda mi Gregora, bo w sumie widać, że mu zależy :(
    Rozdział bardzo fajny ^^
    Nie mogę się doczekać kolejnego ♥
    Pozdrawiam i życzę dużo weny :)
    Buziaczki, Nikki ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Krótko, bo jestem mega zmęczona po całym tygodniu w szkole, który pełny był sprawdzianów i klasówek. Ciężkie jest życie maturzysty, oj ciężkie ;-;

    Nie ma to jak dwóch facetów zakochanych w tej samej dziewczynie. Jestem ciekawa jak ten wątek się rozwinie i w którą stronę dalej pójdzie...

    Rozdział świetny, czekam na kolejny.

    Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo weny :*


    PS: Zapraszam na nowość ----> http://story-about-polish-ski-jumpers.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Spóźniona ale jestem :)
    Rozdział cudowny <3
    Oboje zakochani, ta sama dziewczyna...
    Jestem ciekawa jak to dalej się potoczy..
    Co będzie z Gregorem, a co z Maćkiem jestem bardzo ciekawa jak potoczą się dalsze losy bohaterów.
    Czekam nn :*
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń