2 lata temu
Leżała w łóżku. Rozpacz wyczerpała ją do reszty. Sen był wtedy jedynym miejscem, w którym czuła się szczęśliwa. Nie potrafiła myśleć o Igorze. O tym co jej zrobił. Nie chodziło jej nawet o to, że zapomniał o niej, może nawet nie kochał jej. Najbardziej chodziło o to co zrobił. Wiedział o tym co stało się w jej przeszłości i mimo to postąpił jak postąpił. Chciała żeby wcześniej jej powiedział, że nie chce z nią być, że zakochał się w kimś innym to bolałoby ją mniej, bo teraz przypominała się jej przeszłość i przez to bolało dwa razy mocniej. Zasnęła w ramionach Maćka czekając na Darię, która od razu po telefonie Kota wyjechała z Poznania. Skoczek ułożył ją do łóżka, a sam zdenerwowany poszedł do kuchni, aby napić się wody. Nagle usłyszał dzwonek do drzwi. Poszedł otworzyć. W drzwiach zobaczył piękną brunetkę, na której twarzy wyraźnie rysowało się zdenerwowanie i strach o kogoś bliskiego. O jej przyjaciółkę. O jej mentalną siostrę, bo przecież nikt nie chce, aby jego rodzinie stała się krzywda. Maciek czuł to samo.
- Cześć jestem Daria. Co z Igą? - szybko powiedziała dziewczyna i weszła do środka.
- Maciek - lekko się uśmiechnął - zasnęła, sen dobrze jej zrobi - dodał i spojrzał na przyjaciółkę fizjoterapeutki.
- To dobrze. Dziękuję ci, że się nią zająłeś kiedy mnie nie było. Jestem za nią odpowiedzialna. Traktuje ją jak młodszą siostrę - uśmiechnęła się, a w jej oczach zobaczył rozbrajającą szczerość.
- No to mamy coś wspólnego. Dla mnie też jest ważna - odpowiedział i spuścił wzrok, bo wiedział, że nigdy nie przejdzie bariery brata chociaż bardzo by chciał. - chcesz może herbaty? - zaproponował.
- Chętnie - odetchnęła, ze z Igą jest wszystko ok i oboje udali się do kuchni. - Mógłbyś mi teraz na spokojnie dokładnie powiedzieć co się stało? - zapytała trzymając w rękach kubek gorącej, słodkiej herbaty. Maciek opowiedział jej dokładnie wszystko co wydarzyło się po wejściu do mieszkania. Daria słysząc to wyraźnie zbladła.
- To cham. Jak on mógł jej coś takiego zrobić. I to po tym jak ona mu o wszystkim powiedziała, chociaż tyle ją to kosztowało - wkurzona studentka zarządzania zaczęła pić herbatę.
- Ale co takiego mu powiedziała? - zapytał zdziwiony Maciek, który czuł, że nie wie o czymś bardzo ważnym.
- Nie mogę ci odpowiedzieć na to pytanie. Iga musi zrobić to sama. Wybacz mi. Ale nie naciskaj jej. Powie ci kiedy uzna to za stosowne. Wydarzenia te zmieniły wiele w jej życiu i psychice. Długo już śpi? - odwróciła temat patrząc na drzwi prowadzące do sypialni studentki fizjoterapii.
- Godzinę - odpowiedział zamyślony. Nie wiedział o czym mówiła Daria. Jednak ufał Idze i wiedział, że musi poczekać.
Ten sam czas/ Innsbruck
Gregor siedział w swoim mieszkaniu. Odpoczywał po ostatnich zawodach jednocześnie rozmyślając nad swoim życiem. Coraz gorzej układało mu się z Sandrą. Nie mógł się z nią dogadać. Przestali nadawać na tych samych falach. I jeszcze ta fizjoterapeutka. Nawet nie wiedział jak ma na imię ale kiedy pierwszy raz ja zobaczył coś w nim drgnęło. To dlatego wpadł na nią na holu hotelowym. Zapatrzył się na jej cudowne blond włosy i niebieskie oczy. A ten incydent z pokojem? Chłopacy z zespołu specjalnie powiedzieli mu o złym balkonie i wyzwali do wystraszenia Morgiego. Jednak nie miał im tego za złe. Po zobaczeniu JEJ w samym ręczniku nie wiedział co powiedzieć i z zawsze pewnego siebie Gregora stał się wtedy skrępowanym i wstydliwym chłopakiem. Jeszcze żadna dziewczyna nie działała tak na niego. Mimo to, kiedy zobaczył ja na balu oniemiał. Wyglądała jak milion dolarów i wtedy jego postawa podrywacza wróciła. Postanowił zatańczyć z nią i pogadać. Ale po wszystkim dopiero zorientował się, że nie zapytał jej nawet o imię. Tańcząc, trzymając jej ciało w swoich rękach czuł się jakby wygrał złoto olimpijskie. Nie potrafił określić uczucia jakie wtedy czuł. Dodatkowo jej słodki śmiech, który kierowała w swoją stronę. Był tylko zły na Maćka, że tak szybko zakończył ten cudowny moment. Wrócił myślami do Sandry. Byli ze sobą tak długo. Rzadko się kłócili ale on nie chciał już tak żyć. Wypaliło się. Koniec. Tyle. Wiedział, że ona myśli podobnie. Nagle usłyszał trzask zamykających drzwi i krótki okrzyk
- Jestem - w drzwiach pokoju ukazała się smukła sylwetka Sandry
- Musimy porozmawiać - zaczął - Nie sądzisz, że coś między nami się wypalił? - zapytał pełen obaw, ze może mu się tylko wydaję, a Sandra nadal mocno go kocha i teraz zacznie histeryzować, płakać, błagać go o zmianę decyzji.
- Właśnie po to teraz do Ciebie przyszłam.
- Rozstańmy się - powiedzieli naraz oboje.
Teraźniejszość
Opowiedziała mamie wszystko. Każdy najmniejszy szczegół. Poczuła się wtedy dużo lepiej. Wiedziała, że rodzicielka zrozumie ją i nawet gdyby nie popierała jej decyzji ( chociaż tak nie było ) to stanęłaby za nią murem.
- Co teraz zamierzasz? - zapytała nagle gdy jej córka kończyła pić herbatę.
- Nie wiem. Narazie chciałabym u was pomieszkać. Zgłoszę się do PZN. Wiem, że Gębala po pracy ze mną odsyła wszystkich innych fizjoterapeutów bo twierdzi, ze żaden nie jest tak dobry jak ja. Wiem, ze teraz potrzebuję pomocy, dlatego będę się starać o ponowne przyjęcie. - odpowiedziała jednym tchem, aby z jej oczu nie popłynęły kolejne łzy
- No a jeśli Cię przyjmą i będą zawody to wiesz, że musisz się liczyć z obecnością Gregora? - zapytała zmartwiona matka.
- Wiem. Ale to będzie dla mnie czymś pozytywnym. Ja nadal go kocham. Patrząc na niego nie będę czuła się taka samotna, a jeśli to co teraz zrobiłam podziała na niego i się zmieni, a ja zobaczę to na zawodach będę bardzo szczęśliwa. Nawet jeśli znajdzie sobie kogoś innego.....
Witajcie. Dość szybko jak na mnie kolejny rozdział ale natchnęło mnie. Co sądzicie o bohaterach? Jakie macie uczucia z nimi związane? Jestem trochę smutna z powodu małej ilości komentarzy. Wyświetleń jest w miarę i to martwi mnie najbardziej, bo jeśli wyświetlacie, a nie komentujecie to coś musi być nie tak z moim blogiem. Jednak mimo to dziękuję Wam za to, ze tu jesteście :)
wtorek, 27 stycznia 2015
niedziela, 25 stycznia 2015
4.
Odwróciła się. To był Maciek.
- Wiedziałem, że Cię tu znajdę - powiedział i usiadł koło niej - może nie znamy się bardzo długo ale wiem gdzie chodzisz żeby coś przemyśleć. Wiem też, że wtedy masz jakiś problem. Co się stało? - zapytał i spojrzał w jej oczy. Ona także skierowała wzrok na jego tęczówki. Widziała w nich wielką troskę. Kochała jego oczy ale w sposób czysto artystyczny. Po prostu bardzo podobał się jej ich odcień. Wtedy właśnie uświadomiła sobie, że w oczach Igora też nie potrafi się zagłębić. Obu zna dłużej niż Gregora i z jednym i z drugim łączy ją mocna więź. Więc dlaczego to oczy Schlierenzauera były dla niej oceanem ulgi? Nie potrafiła odpowiedzieć sobie na to pytanie. A może nie chciała tego zrobić....
- Nic takiego - nagle odpowiedziała, a on skarcił ją wzrokiem - Nie patrz się tak na mnie bo wiesz, że tego nie lubię - zaśmiała się
- Chodzi o Gregora, prawda? Mówiłem ci, że on każdą dziewczynę potrafi omotać i żebyś na niego uważała - w jego słowach usłyszała ton swojego ojca. Właściwie wtedy jeszcze taty, którego strasznie kochała w tamtym czasie i którym się wszystkim chwaliła. Teraz jednak nienawidziła go. Nie chciała o nim myśleć. Zostawił ją, jej mamę, dom, wszystko. Okłamał ją i kiedy mu powiedziała, że o wszystkim wie robił to nadal. A później... A później całkowicie ją olał. Jakby to nie była jego córka, jakby to nie był człowiek, jakby była zabawką, którą ktoś się pobawił i po 16 latach stwierdził, ze musi wyrzucić bo tylko przeszkadza.
- Nie oszalałeś - tym razem ona skarciła go wzrokiem choć gdzieś głęboko wiedziała, że słowa przyjaciela są po części prawdą. - Tęsknię za Darią, za moją rodziną i cieszę się, że mogę z wami pracować i tu być. Tyle. Naszło mnie na refleksję. - uśmiechnęła się i przytuliła się do niego, a on objął ją ręką. Jeśli ktoś popatrzyłby na nich z tyłu pomyślałby, że jest to para zakochanych ludzi. Oni po prostu byli jak rodzeństwo. Przynajmniej z jej strony.
- To dobrze. Bo jakby on coś ci zrobił to chyba bym go zrzucił ze skoczni - zaśmiał się
- Nawet tak nie mów. Nie mam zamiaru chodzić do więzienia Cię odwiedzać - uderzyła go przyjacielsko łokciem w brzuch.
- Właśnie tyle mówisz o Darii, a ja jej jeszcze nigdy nie poznałem.
- Ma do mnie przyjechać za dwa dni to się poznacie. Chodźmy już bo zaczną nas zaraz szukać. - stwierdziła i oboje wstali i skierowali się w stronę hotelu.
Następnego dnia byli już w Polsce. Przylecieli 4 godziny wcześniej niż wcześniej planowali.
- Podwiózłbyś mnie do domu, bo mój samochód jest w naprawie i musiałabym zamówić taksówkę - Iga skierowała swoją prośbę do Kota stojącego na lotnisku.
- Jasne ale pod warunkiem, że zaprosisz mnie na kawę - uśmiechnął się
- Ciebie zawsze Kocur - uśmiechnęła się i wsiedli do samochodu.
- A ty zostawiłaś kluczę jakiemuś sąsiadowi czy coś na wszelki wypadek jakiejś awarii czy coś ? - zapytał się jej Maciek kiedy już zmierzali samochodem w stronę ulicy, na której znajdował się jej blok.
- Dałam je Igorowi żeby podlał kwiaty i w ogóle - uśmiechnęła się - zrobię mu dzisiaj niespodziankę jak do niego pojadę wcześniej niż kiedy miałam być.
- Igor..... - powiedział pod nosem skoczek
- Mówiłeś coś? - zapytała się Iga
- Że ślisko jest - udał uśmiech i resztę drogi spędzili w milczeniu.
Po dojeździe na miejsce udali się do mieszkania. Weszli na klatkę, Iga włożyła klucze. Było otwarte.
- Dziwne - powiedziała i weszła do mieszkania. Nagle usłyszeli dźwięki dochodzące z sypialni. Iga szybkim krokiem się tam udała i stanęła jak wryta w drzwiach. Maciek nie wiedział o co chodzi, dlatego szybko udał się za nią. Kiedy stanął obok niej zobaczył Igora zdradzającego Igę z jakąś dziewczyną w łóżku fizjoterapeutki. Ta nie powiedział nic. Stała cały czas w tym samym miejscu, a po jej policzku płynęła jedna, ogromna łza smutku, rozpaczy, rozczarowania. Maciek nie wytrzymał.
- Spier***aj stąd. - krzyknął do Igora, który dopiero ich zauważył - jak w ogóle śmiesz. Zabieraj tą panienkę i do niewidzenia. - krzyczał zdenerwowany Kot.
- Kochanie ja przepraszam to był impuls - usprawiedliwiał się szatyn
- Lepiej nic nie mów tylko wynocha - wypychał go i jego laskę za drzwi Maciek. Kiedy krzyki ucichły przybiegł do Igi.
- Spokojnie wszystko będzie dobrze - przytulił ją do siebie - on nie był Ciebie wart - wydusił z siebie, a ona wtuliła się w niego jak w mała dziewczynka.
- Zadzwoń z mojego telefonu do Darii. Proszę - powiedziała i znowu zamilkła, aby łzy mogły spokojnie spłynąć z jej twarzy.
Teraźniejszość
Zrozpaczony przeglądał jej pamiętnik, a z jego oczu lały się miliony łez. Kochał ją całym sobą nie potrafił bez niej żyć. Nagle usłyszał dzwonek do drzwi. Niechętnie wstał i otworzył to był Thomas. Szybkim krokiem wszedł do pokoju i zdenerwowany powiedział:
- Jak to odeszła?
- Normalnie zostawiła list, że nie może już dłużej ze mną być, przeze mnie. Napisała, ze mnie kocha ale nie potrafi znieść mojego zachowania. Straciłem ją na zawszę. Rozumiesz! Na zawsze! - krzyknął i rzucił się na łóżko.
- A nie mówiłem - także uniósł się Thomas - Ale dobra teraz musisz ja odzyskać. Uspokój się. Musimy coś wymyślić.
Warszawa
Stała przed drzwiami domu, w którym mieszkała jej mama. Bardzo chciała żeby ją teraz mocno przytuliła, jak kiedyś, gdy była mała i podrapał ją kot. Jednak bała się. Sama tak naprawdę nie wiedziała czego. Przemogła się. Nacisnęła dzwonek. Usłyszała zbliżające się kroki. W końcu w drzwiach zobaczyła swoją rodzicielką.
- Igusia? Co ty tu robisz dziecko? - zapytała zmartwiona mama. Ona jednak nie wydusiła z siebie słowa, rzuciła torby i przytuliła się do matki.
No to jest 4. Przepraszam, że tak późno ale studniówka, matura i te sprawy. Jak wam się podoba rozdział napisany na spontana? Przyznam się nawet nie przeczytałam od początku tego co napisałam. Dzisiaj pisałam sercem i mam nadzieję, że to docenicie :)
- Wiedziałem, że Cię tu znajdę - powiedział i usiadł koło niej - może nie znamy się bardzo długo ale wiem gdzie chodzisz żeby coś przemyśleć. Wiem też, że wtedy masz jakiś problem. Co się stało? - zapytał i spojrzał w jej oczy. Ona także skierowała wzrok na jego tęczówki. Widziała w nich wielką troskę. Kochała jego oczy ale w sposób czysto artystyczny. Po prostu bardzo podobał się jej ich odcień. Wtedy właśnie uświadomiła sobie, że w oczach Igora też nie potrafi się zagłębić. Obu zna dłużej niż Gregora i z jednym i z drugim łączy ją mocna więź. Więc dlaczego to oczy Schlierenzauera były dla niej oceanem ulgi? Nie potrafiła odpowiedzieć sobie na to pytanie. A może nie chciała tego zrobić....
- Nic takiego - nagle odpowiedziała, a on skarcił ją wzrokiem - Nie patrz się tak na mnie bo wiesz, że tego nie lubię - zaśmiała się
- Chodzi o Gregora, prawda? Mówiłem ci, że on każdą dziewczynę potrafi omotać i żebyś na niego uważała - w jego słowach usłyszała ton swojego ojca. Właściwie wtedy jeszcze taty, którego strasznie kochała w tamtym czasie i którym się wszystkim chwaliła. Teraz jednak nienawidziła go. Nie chciała o nim myśleć. Zostawił ją, jej mamę, dom, wszystko. Okłamał ją i kiedy mu powiedziała, że o wszystkim wie robił to nadal. A później... A później całkowicie ją olał. Jakby to nie była jego córka, jakby to nie był człowiek, jakby była zabawką, którą ktoś się pobawił i po 16 latach stwierdził, ze musi wyrzucić bo tylko przeszkadza.
- Nie oszalałeś - tym razem ona skarciła go wzrokiem choć gdzieś głęboko wiedziała, że słowa przyjaciela są po części prawdą. - Tęsknię za Darią, za moją rodziną i cieszę się, że mogę z wami pracować i tu być. Tyle. Naszło mnie na refleksję. - uśmiechnęła się i przytuliła się do niego, a on objął ją ręką. Jeśli ktoś popatrzyłby na nich z tyłu pomyślałby, że jest to para zakochanych ludzi. Oni po prostu byli jak rodzeństwo. Przynajmniej z jej strony.
- To dobrze. Bo jakby on coś ci zrobił to chyba bym go zrzucił ze skoczni - zaśmiał się
- Nawet tak nie mów. Nie mam zamiaru chodzić do więzienia Cię odwiedzać - uderzyła go przyjacielsko łokciem w brzuch.
- Właśnie tyle mówisz o Darii, a ja jej jeszcze nigdy nie poznałem.
- Ma do mnie przyjechać za dwa dni to się poznacie. Chodźmy już bo zaczną nas zaraz szukać. - stwierdziła i oboje wstali i skierowali się w stronę hotelu.
Następnego dnia byli już w Polsce. Przylecieli 4 godziny wcześniej niż wcześniej planowali.
- Podwiózłbyś mnie do domu, bo mój samochód jest w naprawie i musiałabym zamówić taksówkę - Iga skierowała swoją prośbę do Kota stojącego na lotnisku.
- Jasne ale pod warunkiem, że zaprosisz mnie na kawę - uśmiechnął się
- Ciebie zawsze Kocur - uśmiechnęła się i wsiedli do samochodu.
- A ty zostawiłaś kluczę jakiemuś sąsiadowi czy coś na wszelki wypadek jakiejś awarii czy coś ? - zapytał się jej Maciek kiedy już zmierzali samochodem w stronę ulicy, na której znajdował się jej blok.
- Dałam je Igorowi żeby podlał kwiaty i w ogóle - uśmiechnęła się - zrobię mu dzisiaj niespodziankę jak do niego pojadę wcześniej niż kiedy miałam być.
- Igor..... - powiedział pod nosem skoczek
- Mówiłeś coś? - zapytała się Iga
- Że ślisko jest - udał uśmiech i resztę drogi spędzili w milczeniu.
Po dojeździe na miejsce udali się do mieszkania. Weszli na klatkę, Iga włożyła klucze. Było otwarte.
- Dziwne - powiedziała i weszła do mieszkania. Nagle usłyszeli dźwięki dochodzące z sypialni. Iga szybkim krokiem się tam udała i stanęła jak wryta w drzwiach. Maciek nie wiedział o co chodzi, dlatego szybko udał się za nią. Kiedy stanął obok niej zobaczył Igora zdradzającego Igę z jakąś dziewczyną w łóżku fizjoterapeutki. Ta nie powiedział nic. Stała cały czas w tym samym miejscu, a po jej policzku płynęła jedna, ogromna łza smutku, rozpaczy, rozczarowania. Maciek nie wytrzymał.
- Spier***aj stąd. - krzyknął do Igora, który dopiero ich zauważył - jak w ogóle śmiesz. Zabieraj tą panienkę i do niewidzenia. - krzyczał zdenerwowany Kot.
- Kochanie ja przepraszam to był impuls - usprawiedliwiał się szatyn
- Lepiej nic nie mów tylko wynocha - wypychał go i jego laskę za drzwi Maciek. Kiedy krzyki ucichły przybiegł do Igi.
- Spokojnie wszystko będzie dobrze - przytulił ją do siebie - on nie był Ciebie wart - wydusił z siebie, a ona wtuliła się w niego jak w mała dziewczynka.
- Zadzwoń z mojego telefonu do Darii. Proszę - powiedziała i znowu zamilkła, aby łzy mogły spokojnie spłynąć z jej twarzy.
Teraźniejszość
Zrozpaczony przeglądał jej pamiętnik, a z jego oczu lały się miliony łez. Kochał ją całym sobą nie potrafił bez niej żyć. Nagle usłyszał dzwonek do drzwi. Niechętnie wstał i otworzył to był Thomas. Szybkim krokiem wszedł do pokoju i zdenerwowany powiedział:
- Jak to odeszła?
- Normalnie zostawiła list, że nie może już dłużej ze mną być, przeze mnie. Napisała, ze mnie kocha ale nie potrafi znieść mojego zachowania. Straciłem ją na zawszę. Rozumiesz! Na zawsze! - krzyknął i rzucił się na łóżko.
- A nie mówiłem - także uniósł się Thomas - Ale dobra teraz musisz ja odzyskać. Uspokój się. Musimy coś wymyślić.
Warszawa
Stała przed drzwiami domu, w którym mieszkała jej mama. Bardzo chciała żeby ją teraz mocno przytuliła, jak kiedyś, gdy była mała i podrapał ją kot. Jednak bała się. Sama tak naprawdę nie wiedziała czego. Przemogła się. Nacisnęła dzwonek. Usłyszała zbliżające się kroki. W końcu w drzwiach zobaczyła swoją rodzicielką.
- Igusia? Co ty tu robisz dziecko? - zapytała zmartwiona mama. Ona jednak nie wydusiła z siebie słowa, rzuciła torby i przytuliła się do matki.
No to jest 4. Przepraszam, że tak późno ale studniówka, matura i te sprawy. Jak wam się podoba rozdział napisany na spontana? Przyznam się nawet nie przeczytałam od początku tego co napisałam. Dzisiaj pisałam sercem i mam nadzieję, że to docenicie :)
wtorek, 13 stycznia 2015
Ogłosznie
Cześć bardzo się cieszę, że komentujecie moje rozdziały i czytacie je jednak widząc to co piszecie mam wrażenie, ze niektóre z Was uważają, że to co teraz opisuję działo się już po liście ( nie chodzi mi tu o obrażanie tylko o jeszcze większe zaciekawienie Was moją twórczością :) ). To myślenie jest błędne. Narazie opisuje co działo się przed tym kiedy byli razem. Chciałam Wam ukazać historię ich poznania, a kiedy dojdę do odpowiedniego momentu przeskoczę na taką jakby teraźniejszość po wyjeździ Igi :)
Pozdrawiam i zapraszam na nowe części :)
Pozdrawiam i zapraszam na nowe części :)
sobota, 10 stycznia 2015
3.
- Nic nie szkodzi - odpowiedziała także po angielsku, uśmiechnęła się do niego i oboje rozeszli się w swoje strony.
- Mogłaś udać, że cię coś mocno boli i wybulić od niego ubezpieczenie. Ma tyle kasy, że nawet by nie zauważył - uśmiechnął sie do Igi Gębala
- Tak bardzo dobry pomysł. - stwierdziła ironicznie - wybulić kasę i później siedzieć pół roku w mieszkaniu i udawać złamanie. No super Łukasz - zaczęła się śmiać.
Po chwili przyszedł Kruczek i rozdzielił pokoje. Większość pomieszczeń była dwuosobowa tylko młoda fizjoterapeutka dostała jedynkę z czego nawet się ucieszyła. Po wejściu do pokoju rozpakowała się i usiadła na łóżku, aby napisać wiadomość do rodziny i Darii, że wszystko jest w porządku. Wyszła na balkon, który zarówno ze strony prawej jak i lewej był połączony z sąsiednim i oddzielały go tylko kratki sięgające bioder. Nie wiedziała z kim sąsiaduje i narazie nie obchodziło ją to. Widok był oszałamiający. Góry, śnieg, natura. Kochała to. Odkąd wyprowadziła się ze wsi tęskniła za brakiem budynków, smogu i samochodów. Zaczęła przypominać sobie dzieciństwo jednak z tej nostalgii wyrwał ją głos Piotrka.
- Co tak stoisz? Chodź do nas - śmiał się a ona spostrzegła, że prawy balkon należy do niego i Kota
- Wiedziałam, że będę miała takie szczęście z wami sąsiadować - szczerzę się uśmiechnęła i przeszła przez poręcz - Boże jak tu pięknie prawda?
- Cudownie - odezwał się Maciek
- Za godzinę mamy się stawić u Łukasza. Idziemy na tą imprezę z okazji początku sezonu. - usłyszeli nagle zza pleców głos Kamila. Następny balkon należał do niego.
- To będę miała chwilę spokoju bez waszych wygłupów - zaczęła śmiać się fizjoterapeutka.
- Jak to spokoju ? - zapytał się Piotrek
- Idziesz z nami - po chwili stwierdził Maciek.
- Ale ja nie mam co założyć - wyciągnęła język i pokazała go chłopakom
- Zawsze możesz przyjść nago - powiedział Żyła i zamrugał do niej okiem za co dostał boksa w brzuch od dziewczyny.
- Takiego powodu do śmiechu wam nie dam - uśmiechnęła się przeskakując na swój balkon - W takiej sytuacji ja już muszę lecieć się szykować - rzuciła i zniknęła w drzwiach pokoju zostawiając śmiejących się cały czas z Piotrka chłopaków.
Po powrocie do pokoju poszła pod prysznic. Zapomniała wziąć ze sobą ubrań, dlatego owinięta w ręcznik poszła do sypialni. Zapomniała zamknąć drzwi od balkonu i chciała to naprawić gdy nagle zza zasłony ktoś wyskoczył z głośnym krzykiem:
- Mam cię - po angielsku
Iga stanęła przerażona jednak patrząc na minę swojego ,,oprawcy" wybuchła głośnym śmiechem. To był Gregor. Zaczął się tłumaczyć, że myślał, że jest to pokój Thomasa, którego chciał wystraszyć. Iga nie mogła powstrzymać śmiechu ale udało się jej powiedzieć, że nic nie szkodzi a Gregor przeskoczył balkon. Wtedy już wiedziała, jakich ma sąsiadów w hotelu. Kiedy się uspokoiła ubrała taką sukienkę, do której ubrała szpilki i uczesała się tak. Lekko podkreśliła oczy wzięła torebkę i wyszła z pokoju. Na korytarzu czekali już na nią skoczkowie: Maciek Kot, Piotrek Żyła, Kamil Stoch, Dawid Kubacki i Krzysiek Miętus. Na jej widok wszystkim opadły szczęki.
- Uhuhuhu - śmiał się Piotrek - w końcu będę miał z kim wojować na parkiecie - uśmiechnął się
- Tylko nie wiem czy ten ktoś będzie chciał wojować z Tobą - zaśmiała się Iga, a wszyscy mieli polewkę z Piotrka.
- Dobra chodźcie bo się spóźnimy - powiedział Kamil
- A reszta sztabu nie idzie?- zapytała zdezorientowana fizjoterapeutka.
- Już tam są i na nas czekają. - oznajmił Maciek, który od momentu zobaczenia dziewczyny nie mógł wydusić z siebie ani słowa. Cały czas działała na niego tak samo. Mógłby na nią patrzeć 24 h na dobę, podziwiać jej błękitne jak morze tęczówki i lekko kręcone blond włosy opadające na ramiona.
Po kilku minutach dotarli na salę. Maciek i Dawid wzięli Igę pod rękę. Wchodząc czuli na sobie wiele par obecnych tam oczu. Chłopacy czuli rozpierającą od środka dumę i pewność siebie. Iga - lekkie zawstydzenie. Wiedziała, że jest jedną z nielicznych kobiet obecnych podczas spotkania i nie wiedziała co może się stać. Była jednak pewna, że ma wielkie wsparcie w chłopakach i całym sztabie, więc postanowiła odciąć się od reszty i dobrze się bawić. Po krótkich przemowach nadszedł czas na jedzenie i rozmowy, w czasie których słychać było muzykę. Wtedy właśnie polscy sportowcy zabrali ją do tańca. Kochała to robić, dlatego też bardzo się z tego cieszyła. Nie przeszkadzało jej to, że prawie cała sala ich obserwowała. Co chwilę odbijał ją ktoś inny: Maciek, Piotrek, Kamil, Dawid, Krzysiek, znów Maciek czy Dawid. Po chwili jednak poczuła, że łapie ją ktoś inny. Podniosła głowę i ujrzała Gregora. Przypomniała sobie wcześniejszy incydent i zaczęła się śmiać.
- Ej no aż tak źle nie tańczę, żebyś się ze mnie śmiała - powiedział udając zakłopotanie
- Nie po prostu przypomniał mi się mój pokój - zdołała wydusić pośród śmiechu.
- No właśnie. Chciałem Cię jeszcze raz przeprosić. Na prawdę myślałem, że znajdę tam Morgiego - zaczął ją przepraszać, a ona spojrzała w jego czekoladowe tęczówki. Dopiero teraz zobaczyła jakie są piękne, ale szybko otrząsnęła się z tego przypominając sobie Igora. Jednak mimo to zobaczyła szczerość i skruchę w Gregorze.
- Spokojnie nic takiego się nie stało - uśmiechnęła się do niego.
- Ale powiem ci tak w sekrecie. Ciało to masz niezłe - spojrzał na nią i uśmiechnął się zalotnie
- Nie zapędzaj się - powiedziała i w tym momencie została odbita przez Maćka
- Co on od Ciebie chciał? - zapytał ją przyjaciel, w którym zauważyła zazdrość.
- Nic takiego. Mieliśmy taki mały incydent w hotelu i tyle. A ty się tak nie przejmuj. On ma dziewczynę ja mam chłopaka na pewno mnie nie uwiedzie. - zaczęła się śmiać. Tańczyli jeszcze kilka minut. Dalszy czas także dobrze im minął, a do hotelu udali się zmęczeni, aby na następny dzień móc wystąpić w konkursie. Wyniki nie były bardzo dobre ale też nie były bardzo złe. Większość miała mieszane uczucia. Iga odkąd zaczęła pracować ze skoczkami lubiła chodzić na skocznie, podziwiać góry, aby tam w spokoju przemyśleć kilka spraw albo tak po prostu wypłakać się. Wieczorem po konkursie poczuła uczucie, że znów musi udać się na spacer. Dotarła na miejsce pracy skoczków i usiadła jak najwyżej mogła. Myślała o całym swoim życiu. Sukcesach i porażkach, gdy usłyszała za sobą jakieś kroki....
Przepraszam, że tak późno ale 4. będzie jeszcze później, bo nie mam ostatnio czasu nawet na jedzenie, ani spanie. Dziękuję bardzo za tyle komentarzy. Jesteście cudowni. Mam nadzieję, że nie zawiodłam Was tym rozdziałem :)
- Mogłaś udać, że cię coś mocno boli i wybulić od niego ubezpieczenie. Ma tyle kasy, że nawet by nie zauważył - uśmiechnął sie do Igi Gębala
- Tak bardzo dobry pomysł. - stwierdziła ironicznie - wybulić kasę i później siedzieć pół roku w mieszkaniu i udawać złamanie. No super Łukasz - zaczęła się śmiać.
Po chwili przyszedł Kruczek i rozdzielił pokoje. Większość pomieszczeń była dwuosobowa tylko młoda fizjoterapeutka dostała jedynkę z czego nawet się ucieszyła. Po wejściu do pokoju rozpakowała się i usiadła na łóżku, aby napisać wiadomość do rodziny i Darii, że wszystko jest w porządku. Wyszła na balkon, który zarówno ze strony prawej jak i lewej był połączony z sąsiednim i oddzielały go tylko kratki sięgające bioder. Nie wiedziała z kim sąsiaduje i narazie nie obchodziło ją to. Widok był oszałamiający. Góry, śnieg, natura. Kochała to. Odkąd wyprowadziła się ze wsi tęskniła za brakiem budynków, smogu i samochodów. Zaczęła przypominać sobie dzieciństwo jednak z tej nostalgii wyrwał ją głos Piotrka.
- Co tak stoisz? Chodź do nas - śmiał się a ona spostrzegła, że prawy balkon należy do niego i Kota
- Wiedziałam, że będę miała takie szczęście z wami sąsiadować - szczerzę się uśmiechnęła i przeszła przez poręcz - Boże jak tu pięknie prawda?
- Cudownie - odezwał się Maciek
- Za godzinę mamy się stawić u Łukasza. Idziemy na tą imprezę z okazji początku sezonu. - usłyszeli nagle zza pleców głos Kamila. Następny balkon należał do niego.
- To będę miała chwilę spokoju bez waszych wygłupów - zaczęła śmiać się fizjoterapeutka.
- Jak to spokoju ? - zapytał się Piotrek
- Idziesz z nami - po chwili stwierdził Maciek.
- Ale ja nie mam co założyć - wyciągnęła język i pokazała go chłopakom
- Zawsze możesz przyjść nago - powiedział Żyła i zamrugał do niej okiem za co dostał boksa w brzuch od dziewczyny.
- Takiego powodu do śmiechu wam nie dam - uśmiechnęła się przeskakując na swój balkon - W takiej sytuacji ja już muszę lecieć się szykować - rzuciła i zniknęła w drzwiach pokoju zostawiając śmiejących się cały czas z Piotrka chłopaków.
Po powrocie do pokoju poszła pod prysznic. Zapomniała wziąć ze sobą ubrań, dlatego owinięta w ręcznik poszła do sypialni. Zapomniała zamknąć drzwi od balkonu i chciała to naprawić gdy nagle zza zasłony ktoś wyskoczył z głośnym krzykiem:
- Mam cię - po angielsku
Iga stanęła przerażona jednak patrząc na minę swojego ,,oprawcy" wybuchła głośnym śmiechem. To był Gregor. Zaczął się tłumaczyć, że myślał, że jest to pokój Thomasa, którego chciał wystraszyć. Iga nie mogła powstrzymać śmiechu ale udało się jej powiedzieć, że nic nie szkodzi a Gregor przeskoczył balkon. Wtedy już wiedziała, jakich ma sąsiadów w hotelu. Kiedy się uspokoiła ubrała taką sukienkę, do której ubrała szpilki i uczesała się tak. Lekko podkreśliła oczy wzięła torebkę i wyszła z pokoju. Na korytarzu czekali już na nią skoczkowie: Maciek Kot, Piotrek Żyła, Kamil Stoch, Dawid Kubacki i Krzysiek Miętus. Na jej widok wszystkim opadły szczęki.
- Uhuhuhu - śmiał się Piotrek - w końcu będę miał z kim wojować na parkiecie - uśmiechnął się
- Tylko nie wiem czy ten ktoś będzie chciał wojować z Tobą - zaśmiała się Iga, a wszyscy mieli polewkę z Piotrka.
- Dobra chodźcie bo się spóźnimy - powiedział Kamil
- A reszta sztabu nie idzie?- zapytała zdezorientowana fizjoterapeutka.
- Już tam są i na nas czekają. - oznajmił Maciek, który od momentu zobaczenia dziewczyny nie mógł wydusić z siebie ani słowa. Cały czas działała na niego tak samo. Mógłby na nią patrzeć 24 h na dobę, podziwiać jej błękitne jak morze tęczówki i lekko kręcone blond włosy opadające na ramiona.
Po kilku minutach dotarli na salę. Maciek i Dawid wzięli Igę pod rękę. Wchodząc czuli na sobie wiele par obecnych tam oczu. Chłopacy czuli rozpierającą od środka dumę i pewność siebie. Iga - lekkie zawstydzenie. Wiedziała, że jest jedną z nielicznych kobiet obecnych podczas spotkania i nie wiedziała co może się stać. Była jednak pewna, że ma wielkie wsparcie w chłopakach i całym sztabie, więc postanowiła odciąć się od reszty i dobrze się bawić. Po krótkich przemowach nadszedł czas na jedzenie i rozmowy, w czasie których słychać było muzykę. Wtedy właśnie polscy sportowcy zabrali ją do tańca. Kochała to robić, dlatego też bardzo się z tego cieszyła. Nie przeszkadzało jej to, że prawie cała sala ich obserwowała. Co chwilę odbijał ją ktoś inny: Maciek, Piotrek, Kamil, Dawid, Krzysiek, znów Maciek czy Dawid. Po chwili jednak poczuła, że łapie ją ktoś inny. Podniosła głowę i ujrzała Gregora. Przypomniała sobie wcześniejszy incydent i zaczęła się śmiać.
- Ej no aż tak źle nie tańczę, żebyś się ze mnie śmiała - powiedział udając zakłopotanie
- Nie po prostu przypomniał mi się mój pokój - zdołała wydusić pośród śmiechu.
- No właśnie. Chciałem Cię jeszcze raz przeprosić. Na prawdę myślałem, że znajdę tam Morgiego - zaczął ją przepraszać, a ona spojrzała w jego czekoladowe tęczówki. Dopiero teraz zobaczyła jakie są piękne, ale szybko otrząsnęła się z tego przypominając sobie Igora. Jednak mimo to zobaczyła szczerość i skruchę w Gregorze.
- Spokojnie nic takiego się nie stało - uśmiechnęła się do niego.
- Ale powiem ci tak w sekrecie. Ciało to masz niezłe - spojrzał na nią i uśmiechnął się zalotnie
- Nie zapędzaj się - powiedziała i w tym momencie została odbita przez Maćka
- Co on od Ciebie chciał? - zapytał ją przyjaciel, w którym zauważyła zazdrość.
- Nic takiego. Mieliśmy taki mały incydent w hotelu i tyle. A ty się tak nie przejmuj. On ma dziewczynę ja mam chłopaka na pewno mnie nie uwiedzie. - zaczęła się śmiać. Tańczyli jeszcze kilka minut. Dalszy czas także dobrze im minął, a do hotelu udali się zmęczeni, aby na następny dzień móc wystąpić w konkursie. Wyniki nie były bardzo dobre ale też nie były bardzo złe. Większość miała mieszane uczucia. Iga odkąd zaczęła pracować ze skoczkami lubiła chodzić na skocznie, podziwiać góry, aby tam w spokoju przemyśleć kilka spraw albo tak po prostu wypłakać się. Wieczorem po konkursie poczuła uczucie, że znów musi udać się na spacer. Dotarła na miejsce pracy skoczków i usiadła jak najwyżej mogła. Myślała o całym swoim życiu. Sukcesach i porażkach, gdy usłyszała za sobą jakieś kroki....
Przepraszam, że tak późno ale 4. będzie jeszcze później, bo nie mam ostatnio czasu nawet na jedzenie, ani spanie. Dziękuję bardzo za tyle komentarzy. Jesteście cudowni. Mam nadzieję, że nie zawiodłam Was tym rozdziałem :)
piątek, 2 stycznia 2015
2.
3 tygodnie później
- Maciek powiedz jej - mówił Dawid
- No Kocur bądź raz facetem i tam idź - wręcz prawie krzyczał Piotrek - Iga nie jest wyrachowana, jeśli nie będzie happy endu to ona na pewno Ciebie nie wyśmiej - nabąknął
- A jeśli wyśmieje, już nigdy nie będzie tak ze mną rozmawiać jak do tej pory. Wole żyć z tajemnicą niż to wszystko stracić. - odpowiedział im Kot
- Ciebie już do reszty porąbało - odezwał się cichy do tej pory Ziobro
- Siemka chłopacy. O czym tak żywo gadacie? Czyżby Dawidowi znów zepsuła się suszarka - powiedziała wchodząca do szatni Iga z uśmiechem na twarzy
- Ha ha ha bardzo śmieszne - odpowiedział z ironią Kubacki, a fizjoterapeutka śmiesznie wytknęła mu język
- Nie tym razem nie - Żyła zanosił się ze śmiechu - po prostu Maciek chciałby ci coś powiedzieć, dlatego my pójdziemy trochę pobiegać, bo przecież jutro jedziemy do Lillenhamer - skończył i nagle w pokoju pozostała dwójka : Iga i Maciek
- No co tam? - zapytała blondynka dopiero teraz zdejmując z ramienia torbę ze swoimi ciuchami
- Nic... To znaczy.. -jąkał się skoczek - Bo ja.... Dobra walne prosto z mostu. Ja po prostu zakochałem się w Tobie. Strasznie dobrze mi się z Tobą rozmawia i w ogóle. Nie mogę przestać o Tobie myśleć, a gdy pojawiasz się w pobliżu to mój humor zawsze staje się lepszy. - wypowiedział te słowa na jednym wydechu.
Spojrzała w jego piękne tęczówki zdziwiona. Nie spodziewała się takiego obrotu sprawy. Bardzo lubiła Maćka ale nic więcej. Uważała go za takiego bardzo dobrego przyjaciela. Coś jak Darię, która była dla niej jak siostra. Dlatego też strasznie bała się go skrzywdzić.
- Maciek... ja nie wiem.... ja - nie wiedziała jak ma ubrać uczucia w zdania - Ja bardzo Cię lubię. Traktuje jak brata mimo to, że znamy się 3 tygodnie. Wiem, że mogę ci zaufać i powiedzieć wszystko. I dzisiaj też chciałam to uczynić ale po tym co usłyszałam nie chcę Cię zranić. Bo ja poznałam kogoś. Na uczelni. Jesteśmy razem na roku. Ja chyba się zakochałam - powiedziała i spuściła wzrok.
Patrzył cały czas na jej blond włosy. Wyglądały przepięknie w świetle wchodzącym zza okna. Ale po tym co usłyszał poczuł straszny ból w środku, w sercu.
- Przepraszam wygłupiłem się. Nie powinienem był - powiedział
- Nie masz za co przepraszać - przerwała mu - cieszę się, że mi o wszystkim powiedziałeś. Tylko, że to się nie uda.
- Rozumiem. Ale będziemy nadal przyjaciółmi? - zapytał z nadzieją w oczach
- Jasne, że tak - uśmiechnęła się szczerze
- A on kocha Cię?- dopytał
- Tak - odpowiedziała - ma na imię Igor. Chciałam ci go przedstawić dzisiaj wieczorem na kolacji u mnie. O 19. Będziesz?
- Nie odrzuca się zaproszenia od przyjaciółki - powiedział i przytulił ją po przyjacielsku wiedząc, że nadal nic się nie zmieni, a on będzie odgrywał ważną rolę w jej życiu.
- Mógłbyś otworzyć? To pewnie Maciek, a ja muszę wyjąć zapiekankę z piekarnika. - zapytała się z uśmiechem
- No jasne, że otworze kochanie - odpowiedział przystojny szatyn o niebieskich oczach i ruszył w stronę drzwi - Cześć wejdź. Jestem Igor. Iga przygotowuje kolacje - uśmiechnął się do bruneta i nagle obaj stali w salonie.
- Hej Maciuś - powiedziała i dała chłopakowi w policzek całusa - Słyszałam, że już się poznaliście.
- Tak. - na twarzy Kota ukazał się sztuczny uśmiech. Nie wiedział dlaczego ale chłopak jego przyjaciółki nie bardzo mu się podobał. Czuł, że będą z tego jakieś problemy - Ślicznie wyglądasz - oznajmił i tym razem jego wygięte usta ukazywały szczerą radość z widoku dziewczyny.
- Dziękuje - odpowiedziała - siadajcie, zaraz przyniosę jedzenie.
- Pomogę ci - zaoferował skoczek
- Nie spokojnie. Pogadajcie sobie a ja jestem za 5 minut.
Sportowiec nie chętnie zgodził się na to ale mówi się trudno. Zaczął rozmowę z Igorem. Niby był miły, przystojny, szanował Igę ale coś Maćkowi śmierdziało. I nie była to zapiekanka, którą przez pogawędki została lekko przypalona przez fizjoterapeutkę. Nie mógł odpędzić od siebie uczucia, że nie może być tak kolorowo. Wieczór minął na pozór miło i blondynka czuła się szczęśliwa widząc przyjaciela i chłopaka rozmawiających wspólnie i śmiejących się.
- Już jestem - krzyczała 22-latka widząc dzwoniącego do niej Piotrka - spóźniłam się?
- Jakieś 10 minut, ale spokojnie bo nie ma jeszcze naszego ,,Skarba" - uśmiechnął się
- O już jest. Patrz tam - wskazała ręką na drogę, na której widać było biegnącego z walizką skoczka
- No myślałem już że mnie zostawicie - wybąkał i zaczął sapać
- U widzę, że kondycha siada - uśmiechnęła się jego przyjaciółka - Łukasz! Maćkowi trzeba wzmocnić treningi bo odpada. A ja mu zafunduje mocny masaż - tym razem swoje słowa skierowała do trenera
- Bardzo dobry pomysł - uśmiechnął się - a teraz wsiadajcie. Zaczynamy sezon - dodał i wszyscy zgodnie wsiedli do busa.
Po godzinnym opóźnieniu byli na miejscu. Tego dnia skoczkowie nie mieli żadnego treningu, dlatego zarówno oni jak i cały sztab mieli wolne. Stali właśnie w hotelu i czekali za kluczami do pokoi.
- Jakie ty właściwie znasz języki? - ni z pietruchy walnął Wiewiór
- Polski, angielski, francuski i niemiecki ale to tak po łebkach dzień dobry przepraszam itp. - zwróciła się do niego Iga - a co chcesz żeby inni nas nie zrozumieli? - zapytała się i puściła mu oczko
- Fajnie by było - oboje wybuchnęli śmiechem - nie po prostu chciałem sobie ustalić z kim się dogadasz, ale jak znasz angielski to ze wszystkimi - zaśmiał się
Nagle na ten sam hol weszła ekipa Austriacka.
- Siemka Polacy - zwrócili się do polskiej grupy po angielsku - to jak Piotrek ile w tym roku postawisz nam flaszek? - zaśmiali się
- Zależy jak się postaracie - znów wszyscy wybuchnęli śmiechem, a zagraniczni skoczkowie poszli kawałek dalej. W tym momencie także Iga się przemieściła bo wołał ją Gębala. Nagle poczuła, że ktoś na nią wpada i przewróciła się.
- Przepraszam. Nie zauważyłem Cię - usłyszała angielskie słowa i podniosła głowę. Nad nią stała legenda skoków. Sportowiec, który młodego wieku dużo osiągnął. Gregor Schlierenzauer.
No i jest drugi. Przepraszam, że tak przeskakiwałam miejsca i czas ale chciałam dać wam już Gregora, a poza tym to na następne momenty mam więcej pomysłów. Dziękuje za komentarze jakie dostałam. Jesteście kochane. Żałuje tylko, że jest dość mało wyświetleń. Byłabym wdzięczna, gdyby któraś z was choć lekko wspomniała o Fantasmagorii na swoim blogu. Z góry dziękuję i happy new year!! :D
- Maciek powiedz jej - mówił Dawid
- No Kocur bądź raz facetem i tam idź - wręcz prawie krzyczał Piotrek - Iga nie jest wyrachowana, jeśli nie będzie happy endu to ona na pewno Ciebie nie wyśmiej - nabąknął
- A jeśli wyśmieje, już nigdy nie będzie tak ze mną rozmawiać jak do tej pory. Wole żyć z tajemnicą niż to wszystko stracić. - odpowiedział im Kot
- Ciebie już do reszty porąbało - odezwał się cichy do tej pory Ziobro
- Siemka chłopacy. O czym tak żywo gadacie? Czyżby Dawidowi znów zepsuła się suszarka - powiedziała wchodząca do szatni Iga z uśmiechem na twarzy
- Ha ha ha bardzo śmieszne - odpowiedział z ironią Kubacki, a fizjoterapeutka śmiesznie wytknęła mu język
- Nie tym razem nie - Żyła zanosił się ze śmiechu - po prostu Maciek chciałby ci coś powiedzieć, dlatego my pójdziemy trochę pobiegać, bo przecież jutro jedziemy do Lillenhamer - skończył i nagle w pokoju pozostała dwójka : Iga i Maciek
- No co tam? - zapytała blondynka dopiero teraz zdejmując z ramienia torbę ze swoimi ciuchami
- Nic... To znaczy.. -jąkał się skoczek - Bo ja.... Dobra walne prosto z mostu. Ja po prostu zakochałem się w Tobie. Strasznie dobrze mi się z Tobą rozmawia i w ogóle. Nie mogę przestać o Tobie myśleć, a gdy pojawiasz się w pobliżu to mój humor zawsze staje się lepszy. - wypowiedział te słowa na jednym wydechu.
Spojrzała w jego piękne tęczówki zdziwiona. Nie spodziewała się takiego obrotu sprawy. Bardzo lubiła Maćka ale nic więcej. Uważała go za takiego bardzo dobrego przyjaciela. Coś jak Darię, która była dla niej jak siostra. Dlatego też strasznie bała się go skrzywdzić.
- Maciek... ja nie wiem.... ja - nie wiedziała jak ma ubrać uczucia w zdania - Ja bardzo Cię lubię. Traktuje jak brata mimo to, że znamy się 3 tygodnie. Wiem, że mogę ci zaufać i powiedzieć wszystko. I dzisiaj też chciałam to uczynić ale po tym co usłyszałam nie chcę Cię zranić. Bo ja poznałam kogoś. Na uczelni. Jesteśmy razem na roku. Ja chyba się zakochałam - powiedziała i spuściła wzrok.
Patrzył cały czas na jej blond włosy. Wyglądały przepięknie w świetle wchodzącym zza okna. Ale po tym co usłyszał poczuł straszny ból w środku, w sercu.
- Przepraszam wygłupiłem się. Nie powinienem był - powiedział
- Nie masz za co przepraszać - przerwała mu - cieszę się, że mi o wszystkim powiedziałeś. Tylko, że to się nie uda.
- Rozumiem. Ale będziemy nadal przyjaciółmi? - zapytał z nadzieją w oczach
- Jasne, że tak - uśmiechnęła się szczerze
- A on kocha Cię?- dopytał
- Tak - odpowiedziała - ma na imię Igor. Chciałam ci go przedstawić dzisiaj wieczorem na kolacji u mnie. O 19. Będziesz?
- Nie odrzuca się zaproszenia od przyjaciółki - powiedział i przytulił ją po przyjacielsku wiedząc, że nadal nic się nie zmieni, a on będzie odgrywał ważną rolę w jej życiu.
- Mógłbyś otworzyć? To pewnie Maciek, a ja muszę wyjąć zapiekankę z piekarnika. - zapytała się z uśmiechem
- No jasne, że otworze kochanie - odpowiedział przystojny szatyn o niebieskich oczach i ruszył w stronę drzwi - Cześć wejdź. Jestem Igor. Iga przygotowuje kolacje - uśmiechnął się do bruneta i nagle obaj stali w salonie.
- Hej Maciuś - powiedziała i dała chłopakowi w policzek całusa - Słyszałam, że już się poznaliście.
- Tak. - na twarzy Kota ukazał się sztuczny uśmiech. Nie wiedział dlaczego ale chłopak jego przyjaciółki nie bardzo mu się podobał. Czuł, że będą z tego jakieś problemy - Ślicznie wyglądasz - oznajmił i tym razem jego wygięte usta ukazywały szczerą radość z widoku dziewczyny.
- Dziękuje - odpowiedziała - siadajcie, zaraz przyniosę jedzenie.
- Pomogę ci - zaoferował skoczek
- Nie spokojnie. Pogadajcie sobie a ja jestem za 5 minut.
Sportowiec nie chętnie zgodził się na to ale mówi się trudno. Zaczął rozmowę z Igorem. Niby był miły, przystojny, szanował Igę ale coś Maćkowi śmierdziało. I nie była to zapiekanka, którą przez pogawędki została lekko przypalona przez fizjoterapeutkę. Nie mógł odpędzić od siebie uczucia, że nie może być tak kolorowo. Wieczór minął na pozór miło i blondynka czuła się szczęśliwa widząc przyjaciela i chłopaka rozmawiających wspólnie i śmiejących się.
- Już jestem - krzyczała 22-latka widząc dzwoniącego do niej Piotrka - spóźniłam się?
- Jakieś 10 minut, ale spokojnie bo nie ma jeszcze naszego ,,Skarba" - uśmiechnął się
- O już jest. Patrz tam - wskazała ręką na drogę, na której widać było biegnącego z walizką skoczka
- No myślałem już że mnie zostawicie - wybąkał i zaczął sapać
- U widzę, że kondycha siada - uśmiechnęła się jego przyjaciółka - Łukasz! Maćkowi trzeba wzmocnić treningi bo odpada. A ja mu zafunduje mocny masaż - tym razem swoje słowa skierowała do trenera
- Bardzo dobry pomysł - uśmiechnął się - a teraz wsiadajcie. Zaczynamy sezon - dodał i wszyscy zgodnie wsiedli do busa.
Po godzinnym opóźnieniu byli na miejscu. Tego dnia skoczkowie nie mieli żadnego treningu, dlatego zarówno oni jak i cały sztab mieli wolne. Stali właśnie w hotelu i czekali za kluczami do pokoi.
- Jakie ty właściwie znasz języki? - ni z pietruchy walnął Wiewiór
- Polski, angielski, francuski i niemiecki ale to tak po łebkach dzień dobry przepraszam itp. - zwróciła się do niego Iga - a co chcesz żeby inni nas nie zrozumieli? - zapytała się i puściła mu oczko
- Fajnie by było - oboje wybuchnęli śmiechem - nie po prostu chciałem sobie ustalić z kim się dogadasz, ale jak znasz angielski to ze wszystkimi - zaśmiał się
Nagle na ten sam hol weszła ekipa Austriacka.
- Siemka Polacy - zwrócili się do polskiej grupy po angielsku - to jak Piotrek ile w tym roku postawisz nam flaszek? - zaśmiali się
- Zależy jak się postaracie - znów wszyscy wybuchnęli śmiechem, a zagraniczni skoczkowie poszli kawałek dalej. W tym momencie także Iga się przemieściła bo wołał ją Gębala. Nagle poczuła, że ktoś na nią wpada i przewróciła się.
- Przepraszam. Nie zauważyłem Cię - usłyszała angielskie słowa i podniosła głowę. Nad nią stała legenda skoków. Sportowiec, który młodego wieku dużo osiągnął. Gregor Schlierenzauer.
No i jest drugi. Przepraszam, że tak przeskakiwałam miejsca i czas ale chciałam dać wam już Gregora, a poza tym to na następne momenty mam więcej pomysłów. Dziękuje za komentarze jakie dostałam. Jesteście kochane. Żałuje tylko, że jest dość mało wyświetleń. Byłabym wdzięczna, gdyby któraś z was choć lekko wspomniała o Fantasmagorii na swoim blogu. Z góry dziękuję i happy new year!! :D
Subskrybuj:
Posty (Atom)